Co tydzień wraz z Radkiem robimy średnio 20-30km rowerem. Dlatego postanowiliśmy wybrać się za Gdańsk nad jezioro. Pogoda i temperatura zapowiadała się wspaniale. Wszystkie rzeczy do wycieczki mieliśmy przygotowane i w niedziele rano wyruszyliśmy.
W stronę jeziora wybrałem trasę w której przeważał las. Trochę tego nie przemyślałem gdyż wyjazd z Gdańska wiąże się z dość sporymi wzniesieniami ale trudno trzeba być twardym nie miękkim. Po prostu robiliśmy sobie więcej przerw. Gdy dojechaliśmy do Gdańskiej Obwodnicy zostało nam tylko z górki ( dosłownie i w przenośni ).
Oczywiście nie mogło zabraknąć zdjęcia uwielbianego przeze mnie G-Shocka ( Na pewno Cię kiedyś kupię ! )
Po zdjęciach ruszyliśmy ku naszemu celu. Szybko udało się znaleźć miejscówkę nad jeziorem tak położoną że byliśmy w miarę zasłonięci.
Rozłożyłem sprzęt i zacząłem szykować drewno do piecyka, gdyż nie wypicie kawy przy takim cudnym widoku było by grzechem.
Na spokojnie zagotowała się woda, zalaliśmy kawę i ją wypiliśmy grzejąc się na słońcu. Pogadaliśmy zrelaksowaliśmy się i po czasie przyszedł czas na obiad. Jako że to w sumie pierwszy raz kiedy użyliśmy piecyka w 100% wziąłem po prostu coś do podgrzania a mianowicie fasolka o bretońsku. Była bardzo dobra !
Po obiedzie poszliśmy jeszcze kawałek wokół jeziora aby porobić kilka zdjęć. Wypad nad jezioro udał się 200%. Mega relaks i zabawa. Nie zwiedziliśmy całego jeziora więc jest powód aby tam wrócić i zwiedzić pominięte miejsca.
Na koniec mamy jeszcze filmik z wycieczki, który bardzo polecam :)
0 Komentarze