Po pierwszym Coffee ride z Radkiem pomyślałem że ekstra było by postarać się aby to stało się naszą rutyną, żeby wyjść chociaż raz w tygodniu na rower wraz z kubkiem kawy w jakieś fajne miejsce. Będziemy się starać aby ten pomysł się udał. Na szczęście udało nam się spotkać i pojechać w świat.
W pierwszej kolejności pojechaliśmy sobie na molo w Brzeźnie. Przez to że mamy sezon wakacyjny to co róż mamy ruchome stoiska z kawą. Wiesz takie rowerowe stoiska, które są naprawdę fajne. Jest bardzo duży wybór kaw i nie tylko. Od mrożonej kawki po lemoniadę i soczki.
Na molo było bardzo przyjemnie. Mało ludzi, fajny chłodny wiaterek. Idealnie aby sobie chwilę posiedzieć i pogadać. Później stwierdziliśmy że jedziemy do Sopotu. W sumie dawno tam nie było no to chop jedziemy.
Po chwili Radek krzyczy abym zjechał na bok. Podchodzę do niego, patrze a tu flak. Radek miał przy sobie pompkę, ale no właśnie padło to "ale" okazało się że jest gdzieś dziura i po chwili opona było znów flakiem.
Co nam zostało ? Na szczęście opona się popsuła przy miejscu gdzie można kupić pyszną kawkę. Kupiliśmy sobie kawkę i usiedliśmy na ławce. Zaczęliśmy się śmiać. Całe szczęście że to się nie stało w Sopocie, bo musielibyśmy z Sopotu pchać rowery do domu. Co by nie było, było śmiesznie jak zwykle wyszła " złośliwość rzeczy martwych ".
A jak Ci mijają wakacje ?
0 Komentarze