Moja pierwsza sfotografowana poranna rosa


Nie odkryje ameryki stwierdzając że makrofotografia zapiera dech w piersiach. Gdy wchodzimy w makro to świat zmienia się o 365 stopni. Dzięki niej możemy zobaczyć rzeczy nie zauważalne dla naszego oko, świat na który w codziennym życiu nie zwracamy uwagi. Makro zabiera nas do innego przepięknego wymiaru o olbrzymim potencjale fotograficznym. Dlatego bardzo chciałbym chociaż liznąć kawałek tego wymiaru aby osobiście odczuć jego piękno.


Dlatego gdy byłem ostatnio w parku Regana nie mogłem przejść gdy zobaczyłem tą przepiękną rosę.
Kropelka wody leży bądź wisi sobie na trawce grzejąc się w promieniach słońca. Podszedłem do niej i zacząłem główkować jak to ugryźć. Jedyny Nikkor 18-55 mm miał minimalne ostrzenie od 25cm.


Autofocus miał problem z łapaniem i wyostrzeniem tak małego obiektu lub po prostu źle to zrobiłem. Do tego brak ruchomego wizjera dawał problem z podglądem rosy. Wpadłem na pomysł aby ostrzyć manualnie i ustawiłem aby obiekty były ostre jak najbliżej minimalnej odległości ostrzenia obiektywu. Później powoli zbliżałem się do obiektu patrząc w podgląd live czy obiekt jest już ostry i tak powstały te wszystkie zdjęcia. Myślę że gdym użył statywu zdjęcia wyszły by jeszcze lepiej. Uważam iż ten kitowy obiektyw Nikkor 18-15mm naprawdę dobrze sobie poradził w tej sytuacji i strzelił kilka dobrych zdjęć. Wiem już że chciałbym się bardziej kiedyś zagłębić w ten temat i już mam wybrane szkło do tego ale to za jakiś długi czas. Puki co jestem mega zadowolony z mojego obecnego sprzętu. Liznąłem choć troszkę makro i wiem że będę starał się z moim obecnym sprzętem robić od czasu do czasu wejść w ten świat i go pozwiedzać !

 

Prześlij komentarz

0 Komentarze